- Hmm, nie no dobrze chociaż wczoraj.. ej może zamówimy pizze? - szybko zmieniłam temat, nie chciałam im opowiadać o tym co wczoraj zaszło..
-Co wczoraj się stało?- spytała razem z Kels. Spojrzałam na nie błagalnym wzrokiem, ale one nie dały za wygraną. Musiałam im wszystko opowiedzieć..
Odwróciłam się szybko w stronę chłopaka, z którym śpiewałam i po prostu zwaliło mnie z nóg. To co powiedział tata było zaskakujące, lecz gdy moje oczy ujrzały Justina, odpowiedziałam od razu:
-Nie! -Znaczy zastanowię się -dodałam, jak zobaczyłam mine mojego taty.
- Idę się napić czegoś w barze
Wyszłam z pomieszczenia, ruszając w stronę wind. Weszłam do windy i wcisnęłam 4 piętro, wjeżdżając słuchałam tej głupiej monotonnej muzyki. Wyszłam z windy i zanim się spostrzegłam siedziałam już przy stoliku trzymając w dłoni sok pomarańczowy.
- Dlaczego przede mną uciekasz?- zapytał Justin siadając naprzeciwko mnie. Ugh.
- Dlaczego tu za mną przyszedłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dlaczego mi nie odpowiesz Lorey? - nie myślałam, że on zapamięta moje imię, zdziwiłam się. I to bardzo.
-Ha! Ja przed tobą nie uciekam! śmieszne! - wstałam z krzesła i chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za łokieć i odwrócił w swoją stronę.
- Puść mnie - warknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
- I nie rób tak nigdy więcej - patrzyłam się ze złością na blondyna, a on tylko się uśmiechał. Dupek.
- Bo co? - zakpił.
- Nie będziesz mi rozkazywać, bo nie jesteś kimś ważnym - syknął po chwili.
- Mhm, rozumiem za to, że ty jesteś? - zapytałam retorycznie
- Wiesz kim jesteś? Jesteś zadufanym w sobie kretynem, który nie myśli o innych tylko osobie! Nie jesteś najważniejszy, a jesteś najgorszy! Rozpieszczony dzieciak, któremu kasa strzeliła do głowy! Podobno zależy Ci na swoich fanach ? A tak na serio zbijasz na nich worki pieniędzy! WORKI PIEPRZONYCH PIENIĘDZY! - krzyknęłam i pokierowałam się w stronę wyjścia, lecz po chwili odwróciłam się i dodałam:
- Jesteś nic nie wart...
-Noo to ostro, ale może zgódź się na tą piosenkę - odpowiedziała Kels ze wzrokiem "I-tak-wiem-że-się-zgodzisz".
-To może być dla Ciebie duża szansa - dodała Lucy. Spojrzałam na nie spode łba i dziewczyny skończyły od razu temat. Wstałam z łóżka, po czym poszłam do łazienki. Podeszłam do umywali i nakładając na różową szczoteczkę do zębów pastę, umyłam je. Wyszłam z łazienki, przeczesując dłonią włosy. Dziewczyny siedziały naprzeciwko siebie i zawzięcie dyskutowały na mój temat.. no i oczywiście na temat tego pajaca.
- Możecie przestać? - jęknęłam i dziewczyny pokiwały zgodnie głową.
- To jak z tą pizzą? -zapytała Kels przy czym przerwała niezręczną ciesze zaistniałą pomiędzy nami.
- No nic, już po nią dzwonie - zaśmiałam się i wybrałam numer do pizzeri.
-Dwie duże z serem, poproszę 39 dolarów - odezwał się monotonnie sprzedawca pizzy w śmiesznej czapce. Chłopak podniósł wzrok i o mało co oczy mu z orbit nie wypadły.
-Jezuu.. nigdy nie widziałeś dziewczyny w różowej piżamie w żyrafy?- zapytałam, jakby odpowiedź była oczywista.
- Dobra, wiem, że moja przyjaciółka jest śliczna, ale idź już - przegoniła go Lucy. Jakby nie patrzeć to my we trzy jesteśmy dziwne, no bo kto normalny na nocowankach przebiera się w piżamy żyrafy, tygryski i zebry ?
~*~
- Nie! Nie! I jeszcze raz nie! - krzyczałam wychodząc z sklepu, a za mną szły moje przyjaciółki.
- To jest dla ciebie wielka szansa - powiedział Kelsey wyrównując ze mną tempo.
- Na popełnienie samobójstwa? - spytałam unosząc brew, na co przyjaciółka wywróciła oczami.
- Czemu ty jesteś taka uprzedzona do niego? - odezwała się tym razem Lucy doganiając nas.
- Bo jest idiotą? - zatrzymałam się przed wystawą sklepu z szyldem 'H&M', a razem ze mną dziewczyny.
- Za którym szaleje większość nastolatek - wtrąciła Kelsey.
- I tak jest idiotą - mruknęłam wchodząc do sklepu.
- Jesteś dziwna - podsumowałam Lucy, a ja wywróciłam oczami.
- Oh, no dzięki. Możemy pogadać o czymś innym? - spytałam przesuwając wieszaki w poszukiwaniu czegoś na karaoke, na które mam iść dziś z dziewczynami. Nie wiem, jak im się udało mnie na to na mówić. W każdym razie poprawia mi humor myśl, że będą jacyś przystojniacy.
- O Mick'u? - zasugerowała Kelsy.
- Powiedziałam 'czymś' - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Słodko razem wyglądaliście - pisnęła Lucy, uśmiechając się szeroko. Co ona ma z tym piszczeniem?
- Przecież wiecie, że nie jestem w jego typie, a on w moim - odparłam kierując się z przyjaciółkami w kierunku wyjścia.
- No i? Nie jesteśmy głupie, widzimy, że szalejecie za sobą - wyznała Kelsy, a ja posłałam jej spojrzenie 'wtf?.'
- Mam was dość - mruknęłam wyprzedzając je.
- Tak, tak. Też ciebie kochamy! - usłyszałam za sobą głos Kelsey.
To nie jest sarkazm, co nie?
~*~
-Siemanko ludziska! Widzę, że jest was sporo, więc zaczynamy zabawę! Jak zawsze na imprezach u mnie zaczynamy wszystko karaoke! -krzyknęła Mandy. Ludzie, wiwatowali i bili brawo, imprezy u Mandy są fajne, ale trochę dziwnie śpiewać i to nie po pijaku.. Ale z drugiej strony wygranie Jack'a Daniels'a jest całkiem spoko.
- Lo, idziesz dziś śpiewać! - krzyknęła Kels. Nie zdziwił mnie fakt, że miałam iść śpiewać, bardziej to jak mnie nazwała..
- Lo ? - zapytałam.
- Ah! No tak, ostatnio myślałyśmy, jak możemy Cię nazywać inaczej i wyszło Lo lub Lora, ale wiemy że babcia mówi do Ciebie Lora i tego nie lubisz.. - wyjaśniła szybko Lucy.
- No rozumiem.. dobra! Mniejsza! Idziemy wygrać Jack'a!
- Oh Mandy! -krzyknęłam i ucałowałam dziewczynę w oba poliki.
- Lorey kochana! Co u Ciebie? Śpiewasz? - zapytała dziewczyna posyłając mi sztuczny uśmiech.
- Tak, śpiewam..-rzuciłam beznamiętnie, ale po chwili dodałam -Lecę dalej bo ludzie mnie oczekują..
-No leć, później się spotkamy - przytuliłam ją i ominęłam.
-Jejku, jak ja jej nie lubię..
-To po co z nią rozmawiasz?
-Żebym nie wyszła na głupią sukę? - zapytałam, jakby to było oczywiste. Przeszłam jeszcze kilka metrów i stałam już pod małą sceną zbudowaną specjalnie na karaoke. Spojrzałam za siebie i zamiast dwóch dziewczyn zobaczyłam pustkę. Rozejrzałam się szybko- Lucy stała przy DJ'u, a Kels szła w moją stronę z piwem.
- Co robi Lucy? - spytała Kelsey podając mi piwo.
- Chciałam Cie o to zapytać.. bo ona raczej.. nie.. będzie.. śpiewać..- zwolniłam przy końcu zdania, a po chwili dodałam ożywiona
- Jezu! Ona mi wybiera piosenkę! - krzyknęłam, po czym chciałam pobiec do niej, ale usłyszałam:
- No dobrze! Zaczynamy zabawę, a teraz jako pierwsza zaśpiewa dla nas Lorey! Śliczną brunetke-DJ puścił mi oczko- zapraszamy na scenę!
W moją dłoń został wepchnięty mikrofon, a ja zostałam wniesiona-przez Mike, który nie wiem, kiedy się pojawił-na scenę. Stanęłam na środku i pomachałam do ludzi, spojrzałam na telewizor gdzie za za chwile pokazał się tytuł piosenki a zaraz po nim słowa.
-Dziękujemy Lorey za zaśpiewanie nowego hitu Justina Biebera As Long As You Love Me!
Zeszłam ze sceny z wielkim uśmiechem, po tym jak ludzie przestali bić brawa i wiwatować.
- Lora, kochana, byłaś cudowna - powiedziała Mandy stając na przeciwko mnie. Jest jakoś dziwnie miła. Ona coś chce, ja to czuję.
- Ymm.. dzięki - mruknęłam. Z trudem zignorowałam to, jak mnie nazwała. No jaka do cholery 'Lora'?! Mam na imię Lorey! L-O-R-E-Y!
- Wybacz, ale pójdę poszukać dziewczyn - rzuciłam i nie czekając na odpowiedź, odeszłam. W końcu znalazłam dziewczyny. Siedziały przy barze obserwują kelnera i co chwilę chichocząc. Całe one...
- Lo! - pisnęła Lucy, gdy zobaczyła, że się do nich zbliżam.
- No laska! Musimy to opić - powiedziała Kelsey i uniosła do góry butelkę Jack'a Daniels'a. Zachichotałam, po czym odpowiedziałam:
- Oczywiście
Po wypiciu naszej nagrody dziewczyny zaciągnęły mnie na parkiet. Zaczęłyśmy się wygłupiać i robić różne wyzywają pozy. Oj, męskiej części klubu z pewnością to nie przeszkadzało. Później przyczepił się do nas jakiś szatyn, któremu spodobała się Lucy. Postawił nam kilka drinków i zniknął z nią gdzieś. Po jakimś czasie znalazłyśmy ich całujących się w kącie klubu, więc postanowiłyśmy, że damy im chwilę dla siebie. Chwiejnym krokiem udałam się znów na parkiet. Tym razem sama, bo Kelsey była zajęta podrywaniem kelnera. Mam cudowne przyjaciółki. Jedna liże się w kącie z poznanym niedawno chłopakiem, a druga podrywa barmana. A ja?! Zostanę sama...eh.. całe życie forever alone. Staję na środku parkietu i wczuwam się w lecący właśnie kawałek. W pewnym momencie czuję dłonie na swoich biodrach. Odkręcam się i widzę uśmiechniętą mordkę Mike.
- Myślałam, że już poszedłeś - szepnęłam mu do ucha.
- A chcesz żebym poszedł? - także szepnął, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Nie! - wypaliłam bez zastanowienia. - Znaczy tak.. nie.. no jak chcesz - chłopak zaśmiał się. Już nie kontrolowałam tego co mówię co oznacza, że jestem już nieźle wstawiona.
- Hm.. czyli chcesz żebym został? - skinęłam nieśmiało głową. No zostań, no!
- A jak bardzo chcesz? - zaczął się ze mną drażnić.
- Tak bardzo, bardzo
- A mogłabyś mi to udowodnić? – bez namysłu złapałam za koszulę Mike i przyciągnęłam go do siebie, po czym wpiłam się gwałtownie w jego usta. Bez żadnych sprzeciwów odwzajemnił pocałunek. Wplątałam palce we włosy bruneta i lekko za nie pociągnęłam, przez co z jego ust wydobył się cichy jęk. Chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o pozwolenie, którego mu udzieliłam i po chwili nasze języki walczyły o dominację. Ciągnęłam mocniej za kosmyki włosów Mike, a on swoje dłonie położył na moim tyłku i lekko go ścisnął. Gdy się od siebie odsunęliśmy, zarzuciłam mu ręce na szyję i kołysaliśmy się w rytmie piosenki. Z tego co pamiętam to chyba później wróciłam do domu.
~*~
Cześć kochani! Oto kolejny rozdział na naszym blogu, który mam nadzieje że spodoba się tak jak wcześniejsze! Nie sądziłam że przy pierwszych dwóch rozdziałach będzie łącznie 15 komentarze o ile się nie mylę! Kocham Was! xx
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=ROZDZIAŁY SZYBCIEJ!
http://peoplechange-jbff.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńŚwietne!
Bardzo mi się podoba. Weny życzę.!:)/@nothingtolose
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuńSuper *-* Czekam na następny c:
OdpowiedzUsuńNastepny :)
OdpowiedzUsuńBooskie ♥ pisz dalej *-* czekaam ^^
OdpowiedzUsuńSwietny ツ
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
jason-nela-love-forever.blogspot.com
Trochę szkoda, że rozdział bez Justina :/
OdpowiedzUsuńO co chodzi z tym Mike'iem?
Przecież on jest gejem ; o
A rozdział ogółem świetny
@Belieberswag561
Z nim nigdy nic nie wiadomo! Jest gejem ale może coś się zmieni? xx
UsuńTo jest zajebiste i wciągające !! ;)
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie i wciągające <33333333333
OdpowiedzUsuńgenialne, chce więcej!! <3
OdpowiedzUsuńNo superowy rozdział. ciekawe czy Łotwy będzie z Justinem :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Świetnie ! Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńDroga autorko,
OdpowiedzUsuńjest już dość dużo komentarzy, a z tego co zrozumiałam to dla ciebie motywacja, więc życzę ci weny i pisz pisz bo nie ma co czytać ah no tak, opowiadanie jest ciekawe :)
świetny :***
OdpowiedzUsuńGENIALNY <3
OdpowiedzUsuńWątek Lorey i Mike'a zajebisty ! Wyłapałam kilka błędów językowych i jeden ortograficzny, ale myślę, że się nie rzucają tak w oczy. Całość w porządku : ) Pisz dalej, będzie tylko lepiej :D
OdpowiedzUsuńswietny
OdpowiedzUsuń